1 marca 2009

38


...a tak najbardziej to chciałabym wiosny. Nie! Lata!
Chociaż...No żeby ciepło już było.
Za ciężko mi. Ubrania za ciężkie. Naprawdę lubię swój płaszcz, ale z miłą chęcią wsadziłabym go na dno szafy.
Siedzę i czekam na moment, kiedy będę mogła wyjść z domu w krótkich spodenkach i bluzce z krótkim rękawkiem w kierunku tymbarków.
Och, jak bardzo mi brakuje.

A najbardziej lubię, kiedy wstaje rano, godzina 6:45, jem śniadanie,
a słońce mi świeci po oczach. Coś cudownego.


Ja wiem, wiem, że mowa o pogodzie jest przereklamowana,
ale już nie mogę.
To mnie wykańcza.
Rozpieprza na części pierwsze.


Szkoła ssie.