15 lutego 2009

27

I cierpię na nijakość.
Może tymczasową, ale jednak jest to jakiś rodzaj nijakości.
Nie ma co z tym zrobić. Jak ułożyć nogi, ręce, żeby nie były nijakie?
Takie nie-ni-ja-kie.
Jak zacząć chodzić, oddychać? Jak patrzeć, słuchać? Pisać, pić, jeść, leżeć, siedzieć jak?
W jaki sposób myśleć, żeby myśli nie były nijakie?
Może odwrotnie?
Może w prawo, może na czarno-biało albo na niebiesko?
Ni-kurwa-jakość.
Jakość.
Jakość najwyższa! Z górnej półki! Pierwsza klasa!
Jajka kurze klasy A.
Kurza ślepota, wieczór, noc, ciemno.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?
Dziadostwo będzie.
Razy dwa.
Potrzebuję słońca do dalszej egzystencji.
Przebłysku w mózgu, bo wstyd.

1 kkkkk:

Anonimowy pisze...

chodź, zwariujemy razem